Autobiografia
Każda historia ma swój początek. To jest nasz …
W roku 1956 dostałem list z Cypru od nieznanego podróżnika i historyka imieniem Meredith Starr. Jak wynikało z listu dowiedział się on o mnie i o duchowych zjednoczeniu Subud z artykułu w jednej z wydawanych na Cyprze gazet. Meredith pisał, że chciałby mnie spotkać i prosił, abym, jeżeli to tylko możliwe, przyjechał na Cypr.
Natychmiast pomyślałem o bracie Huseinie Rofe, który marzył o powrocie do Anglii, jak tylko zbierze na to środki. Jedyny problem był w tym, że Rofe w międzyczasie opuścił był Indonezję i mieszkał w Hong Kongu. Po otrzymaniu listu Mereditha posłałem go więc dalej do Rofe z prośbą, aby najpierw na zaproszenie Mereditha Starr i jego rodaków pojechał na Cypr.
Wkrótce nadeszła odpowiedź od Rofe, który natychmiast po otrzymaniu mojego listu nawiązał kontakt z Meredithem Starr i jego przyjaciółmi. W następnym liście Rofe donosił, że wyjedzie z Hong Kongu, jak tylko załatwi wszystkie konieczne sprawy.
W dwa tygodnie później nadszedł następny list od Rofe – już z Cypru. Pisał w nim, że otworzył Mereditha Starr i jego przyjaciół – w większości Anglików – i że wszystko poszło dobrze.
Tygodnie, a potem miesiące minęły, zanim zjawił się następny list od Huseina Rofe. Na Cyprze po powstaniu panował chaos, tak że zarówno Meredith Starr i jego przyjaciele jak i Rofe byli zmuszeni opuścić Cypr i powrócić do kraju rodzinnego, Anglii.
Po krótkim czasie nadszedł następny list z wiadomością, że Rofe i wszyscy przyjaciele dotarli szczęśliwie do Londynu i wspólną decyzją otwartych członków Subud chcieliby zaprosić tam mnie i moją żonę. Rofe dodawał, że udało mu się wynająć dom dostatecznie duży, żeby pomieścić zarówno mnie z żoną, jak i dwie do trzech osób towarzyszących.
Ponieważ duchowe zjednoczenie Subud w Indonezji było już wówczas dobrze zorganizowane, zgodziłem się na prośbę Rofe i otwartych przez niego przyjaciół.
Po załatwieniu wiz i innych formalności 19 maja 1957 roku moja żona i ja oraz dwoje naszych towarzyszy podróży – Icksan i jego żona Ismana – wyruszyliśmy samolotem do Anglii. Towarzyszył nam Batara Pane, który, jak się okazało, jechał właśnie do Holandii.
Na lotnisku powitali nas Rofe i przyjaciele, którzy już otrzymali latihan kejiwaan Subudu, po czym zostaliśmy umieszczeni w domu, który Rofe był wynajął.
Tak więc zaraz po przyjeździe, jeszcze tego wieczoru, zaczęliśmy towarzyszyć w latihanie kejiwaan nowym braciom i siostrom, otwartym przez Huseina Rofe na Cyprze. Miało to miejsce w roku 1957. A kiedy dni i tygodnie mijały, oprócz towarzyszenia w latihanie kejiwaan osobom już otwartym, moja żona i ja otwieraliśmy braci i siostry, którzy tego pragnęli.
Powinienem wyjaśnić, że w tamtych czasach nie stosowaliśmy trzymiesięcznego okresu oczekiwania dla osób, pragnących przyłączyć się do Subud. Za granicą, szczególnie w Anglii, ludzie tak bardzo pragnęli być otwarci, że liczba osób otwieranych każdego wieczoru nie miała końca.
W wyniku tego bardzo szybko liczba członków Subud przekroczyła 300 osób i, za zgodą większości członków, latihan kejiwaan został przeniesiony do domu Johna Bennetta w Coombe Springs .
Na szczęście remont domu Johna Bennetta był już prawie zakończony, tak że mieliśmy duży pokój na latihan kejiwaan i otwarcia nowych członków, a moja żona, ja i nasi towarzysze dostaliśmy wygodne pomieszczenia sypialne.
Muszę wyjaśnić, że tego wieczoru, kiedy zajechałem do domu Johna Bennetta w Coombe Springs, wszystkich przestraszył odgłos wielkiego wybuchu. John Bennett był jednym z obecnych przy tym i powiedział, że wybuch był znakiem przywitania: Bapak Muhammad Subuh, witaj w Coombe Springs w Londynie!
Co więcej, coś zupełnie nieoczekiwanego zdarzyło się w Coombe Springs. Odbywało się tam właśnie seminarium duchowego ruchu Gurdjewa, na które zjechali się ludzie z całego świata. Tak więc moje pojawienie się w Coombe Springs jako przekaziciela Subud wywołało duże zainteresowanie.
Okazało się, że John Bennett był przywódcą ruchu Gurdjewa. Po odbyciu posiedzenia z członkami ruchu Gurdjewa Bennett przyszedł do mnie i zapytał, czy zgodziłbym się, aby wszyscy oni przystąpili do Subud. Odpowiedziałem, że Subud jest gotów przyjąć ich wszystkich, jeżeli ich chęć przystąpienia do Subud prawdziwie wypływa z woli poddania się Wszechmogącemu Bogu.
Przez następne wieczory wszyscy po kolei zostali otwarci i wykonywali latihan kejiwaan razem z braćmi i siostrami wcześniej już otwartymi. Tak więc w bardzo krótkim czasie Coombe Springs stało się ogromnie zatłoczonym miejscem: teren był pokryty namiotami, gdyż większość ludzi wolała zostać w ogrodach Coombe Springs, niż pójść do hotelu.
Tłok powiększył się jeszcze po przybyciu gwiazdy filmowej Evy Bartok.Przyjechała ona w nadziei uleczenia choroby nowotworowej, na którą cierpiała. Leczenie chorób nie jest celem latihanu kejiwaan, ale John Bennett, który był duchowym przewodnikiem Ewy Bartok, przekonał ją do tego, więc została otwarta i praktykowała latihan kejiwaan.
Jak się okazało, po mniej więcej trzech tygodniach wykonywania latihanu panna Bartok poczuła, że jej stan zdrowia się poprawia. Kiedy zaś jej lekarz zbadał ją, nie znalazł już objawów choroby, natomiast stwierdził stan ciąży. Było więc jasne, że choroba, na którą cierpiała Eva Bartok, minęła, a rozwinął się płód.
Po tym zdarzeniu prasa zaczęła rozpowszechniać wiadomości, że latihan kejiwaan Subudu nie tylko daje wewnętrzne prowadzenie tym, którzy szukają prawdy duchowej, ale ma też zdolność leczenia raka i innych chorób. Wiadomości te spowodowały, że ludzie zaczęli spieszyć do Coombe Springs, żeby praktykować latihan kejiwaan. Nie trzeba mówić, że spowodowało to zalanie Coombe Springs przez tłumy ludzi, pragnących przyłączyć się i praktykować latihan kejiwan.
Wobec tego masowego przypływu do Subud nasze wizy zostały pospiesznie przedłużone poza pierwotnie zaplanowane trzy miesiące. Na szczęście nasze podanie zostało szybko i pozytywnie załatwione.
Kiedy wreszcie nadszedł dla mnie i moich towarzyszy czas na wyjazd z Anglii i powrót do domu, bracia i siostry, którzy niedawno w czasie seminarium Gurdiewa przystąpili do Subud, zaproponowali, abyśmy przedłużyli nasz powrót do Indonezji, zatrzymując się po drodze w ich domach. Pospiesznie więc zaczęliśmy załatwiać wizy i przez Łaskę Wszechmogącego Boga wszystkie te przygotowania przebiegły pomyślnie.
Krótko mówiąc, cała podróż trwała 14 miesięcy, bo odwiedziliśmy wiele krajów, otwierając tam braci i siostry, pragnących stosować latihan kejiwaan Subudu. Wszystko to miało miejsce w 1957 i 1958 roku, a była to nasza pierwsza podróż za granicę.