Autobiografia
Każda historia ma swój początek. To jest nasz …
W latach tych, mimo nieustającego zainteresowania sprawami duchowymi, kontynuowałem studia w dziedzinie księgowości gdyż była mi ona niezbędna w codziennej pracy.Jednej z tych nocy które zwykle poświęcałem pracy nie goszcząc w tym czasie mych braci poszukiwaczy, zamknąłem książkę i wyszedłem na spacer.
W drodze powrotnej przechodziłem ulicą Kalisari prowadzącą do dzielnicy Candi. Było około 1-szej nad ranem kiedy tuż przed państwowym szpitalem, który budowano, zaskoczyła mnie jasność padająca z góry. Spojrzałem w tamtą stronę i ujrzałem połyskliwą kulę białego światła opadającą na moją głowę. Moje ciało zaczęło drżeć, falowała mi pierś. Obawiałem się że upadnę. Przyspieszyłem kroku by dostać się jak najszybciej do domu. Jednak kiedy do niego dotarłem drżenie ustąpiło a moja pierś uspokoiła się.
Zapukałem do drzwi, które natychmiast otworzyła matka pytając: „Czemu jesteś taki blady ?” na co szybko odpowiedziałem: „To nic.”
Poszedłem prosto do mego pokoju i wyciągnąłem się na łóżku. Splotłem ręce na ramionach i poddałem się Wszechmocnemu Bogu. Zachwycające: ujrzałem jak całego wypełnia mnie światło. Trwało to może pół minuty. Potem wstałem – ale nie ze swej własnej woli – i przeszedłem do pokoju którego używałem do modlitwy i studiów. Stanąłem tam i wykonałem dwie raka’ats modlitwy. Skończywszy, wróciłem, położyłem się z powrotem do łóżka i zasnąłem.
Od tamtej pory coś budziło mnie niemal każdej nocy i powodowało ruchy. Ich natura zmieniała się za każdym razem. Czasem były to ruchy sztuk walki. Mimo, że byłem już ekspertem jeśli chodzi o pencak-silat ciągle doświadczałem coraz to nowych ruchów. Byłem też wprawiany w ruch taneczny. I nie kończyło się na tym: mój głos również był ćwiczony póki nie opanowałem się nowych rytmów i mój głos zaczął brzmieć bardzo melodyjnie.
Doświadczenia te powtarzały się. Niemal każdej nocy kiedy chciałem spać, moje oczy były jak drzwi tuż przed otwarciem a kiedy otwierały się, dostrzegałem widok tak daleki i rozległy jakbym dostrzegał koniec tego świata. Jeśli w tym stanie nieraz bałem się zasnąć zmuszałem się do jedzenia by powstrzymać tę wizję i móc spać.
Nie powiedziałem przyjaciołom o tych wydarzeniach, miałem bowiem przeczucie że jeszcze nie czas. W 1925 roku powtórzyłem podróż do Jatirgo. Jeden z przyjaciół poprosił bym przyjechał ponieważ był chory. Podróż ta była jak żadna inna gdyż w jej czasie nawiedził mnie ogromny niepokój. Z miejsca gdzie siedziałem w przedziale kolejowym, widziałem młodą dziewczynę siedzącą w dość dużej odległości ode mnie. W chwili kiedy ją ujrzałem, mimo że nie wiedziałem dlaczego, wzrosło we mnie potężne uczucie miłości do niej pochodzące z samego mego wnętrza. Było to naprawdę wielce niepokojące i przez cały czas kiedy tam siedziałem moje uczucia i myśli nieustannie podążały ku dziewczynie powodując, że wstawała od czasu do czasu by poprawić kain, który rozwiewał wiatr. Potem, zupełnie nieoczekiwanie, pociąg zatrzymał się w Pamotan a dziewczyna – ośrodek mojej uwagi – wysiadła. Całkowicie zaskoczony, wybiegłem za nią. Powstrzymałem chęć by iść za nią na widok powozu zaprzężonego w konie, do którego wsiadła. Odjeżdżający zaprzęg pozostawił mnie w konsternacji wrośniętego w ziemię – omal nie uciekł mi pociąg do Jatirogo.
Dojechałem na miejsce gdzie spotkałem się z przyjacielem, ale tęsknota za dziewczyną nie opuściła mego serca. Mimo wszystko, zmusiłem się do odwiedzenia domu Kiai Abdurachmana.Wcześnie następnego dnia, wyjechałem z Jatirogo pierwszym pociągiem. Tuż po 8-mej dojechaliśmy do Pamotan, gdzie wysiadłem bo miałem bilet tylko do tej stacji. W Pamotan szukałem dziewczyny z nadzieją że zobaczę ją na spacerze lub zakupach na targu. Niestety przeszedłszy miasteczko wzdłuż i wszerz w ciągu wielu godzin nie mogłem jej odnaleźć. Wreszcie, wróciłem na stację i wypiłem ciepłą kawę w małej restauracyjce. Popijając kawę i pogryzając ciasteczka ryżowe zapytałem właściciela czy znał dziewczynę, która poprzedniego dnia wysiadła z pociągu i odjechała powozem. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności właściciel wiedział kim była. Zaraz po uzyskaniu od niego wyraźnych wskazówek kupiłem bilet do Semarang.
Niedługo po powrocie do Semarang, udałem się do przyjaciela Saelen Sastroatmaja, który pochodził z Rembang. Powiedziałem mu czego doświadczyłem kiedy wzrok mój padł na dziewczynę z mojego przedziału w podróży do Jatirogo. Powiedziałem mu też czego dowiedziałem się od właściciela restauracyjki na stacji.Następnie żona Saelena powiedziała: „Jeśli faktycznie to, co powiedział ci barman jest prawdą, ta dziewczyna jest córką najmłodszego brata penghulu z Pamotan i jeszcze uczy się w szkole w Rembang gdzie mieszka z wujem – penghulu z Rembang.
Prawdopodobnie odwiedzała w Pamotan rodziców.”Oto co Ibu Sastroatmaja miała o tym do powiedzenia. Wtedy zdecydowałem – jeśli Saelan nie okaże sprzeciwu, pojadę z nim do Rembang by potwierdzić tą historię.Kiedy po kilku dniach nadarzyła się okazja, Saelan i ja wybraliśmy się do Rembang by przedstawić się penghulu z Rembang. Spodziewano się tam mojej wizyty jako że Ibu Sastroatmaja była szwagierką żony pengulu.Niedługo po naszym przybyciu do domu pengulu, młoda dziewczyna podała zakąski. Byłem zaskoczony ale również i zadowolony ponieważ serwująca je dziewczyna była tą, której szukałem. Po powrocie do Semarang poprosiłem moją matkę o zgodę by w dogodnym czasie towarzyszyła mi do Rembang z prośbą o rękę dziewczyny.
Krótko mówiąc, moje oświadczyny Rumindah zostały przyjęte a nasz ślub odbył się 10 miesięcy później, 9-go października 1926 roku.Od tej pory moje życie rodzinne stało się pełne. Po ślubie nadszedł czas dobrych zrządzeń losu, rozpocząłem dodatkową pracę jako księgowy, którą mogłem wykonywać po zajęciach w Ratuszu.
Druga praca przynosiła dobry dochód który doskonale wystarczał na potrzeby gospodarstwa. Udało mi się też wybudować przyzwoity kamienny dom.Tak wyglądało moje życie w okresie w którym stałem się o wiele mniej aktywny w sprawach duchowych. Ponadto, ilekroć Kiai Abdurchman przyjeżdżał do Semarang i spotykałem się z nim by prosić o dodatkowe rady odpowiadał zawsze, że to co otrzymałem było wystarczające oraz, że wszystko ponad to otrzymam bezpośrednio od Posłańca Boga.Słowa Kiai nie dodały mi odwagi, wręcz przeciwnie, czułem się zagubiony gdyż nie rozumiałem jak coś takiego mogłoby się wydarzyć.
Zdecydowałem więc, że nie będę więcej spotykać się z Kiai Abdurachmanem podczas jego wizyt w Semarang.Po pewnym czasie studiowanie księgowości tak mnie pochłonęło, że wieści o przyjazdach Kiai uchodziły mojej uwadze.Później, pewnej nocy w 1928 roku około północy, zaskoczyło mnie pukanie do drzwi, na szczęście byłem jeszcze na nogach. Kiedy otworzyłem, do środka wbiegł brat poszukiwacz Raden Sudarmo Hadiporojo i schwycił mnie za rękę którą ucałował z oddaniem. Byłem bardzo zdziwiony, poprosiłem więc by usiadł i uspokoił się.
Dopiero po chwili mógł mi wyjaśnić, że przybiegł do mego domu i zapukał do drzwi, ponieważ siedział z innymi uczniami Kiai Abdurachmana czekając na swoją kolej by otrzymać przewodnictwo od kiai, kiedy ze zdziwieniem spostrzegł połyskliwą kulę świetlną osuwającą się z niebios prosto na mój dom.
Oto cała opowieść, potem zapytał: „Czy to nie to samo wahyu jakie zesłał na Ciebie Wszechmocny Bóg ?” Odparłem: „Nie wiem, drogi przyjacielu. Te sprawy zależą od Boga: my ludzie możemy jedynie iść za Jego wolą.”Mimo wszystko, Raden Sudarmo Hadiprojo odczuwał przekonanie że zostałem nawiedzony. Wyjaśnił po chwili: „Drogi bracie, nie proszę o nic ponad to byś mnie prowadził.”W kolejnych dniach, jak i później, po wyjeździe Kiai Abdurachmana z Semarang, jego uczniowie odwiedzali mój dom niemal każdego wieczora.
Uważałem te wizyty za zwykłe odwiedziny moich kolegów, uczniów Kiai, mimo że poprzez spotkania ze mną weszli oni w kontakt z ruchami siły życia które otrzymałem i za którymi poszedłem.