Autobiografia
Każda historia ma swój początek. To jest nasz …
W roku 1932 przestałem pracować, aby móc z pełną gorliwością wykonywać latihan kejiwaan, który stale, noc po nocy, zmieniał formę i rodzaj ruchu. Moje wewnętrzne czucie i moje serce stały się przez to spokojniejsze i bardziej oddane potędze i mocy Wszechmogącego Boga.
Było to chyba dla mnie wówczas konieczne. Potwierdzenie tego przyszło pewnej nocy, kiedy po otrzymaniu i wykonaniu latihanu kejiwaan poczułem się ogromnie śpiący. Gdziekolwiek jednak siadałem, wszędzie było mi niewygodnie, tak że poczułem się zgubiony i niepewny. Wtedy poczułem, że nadszedł czas wykonania czegoś, co było wolą Wszechmogącego Boga, poszedłem więc do mojego pokoju i położyłem się, poddając się Potędze Wszechmogącego Boga.
Nagle poczułem, że wydłużam się i rozszerzam, przybierając kształt kuli, a potem nagle zostałem wyzwolony z czegoś wielkiego, tak jak klejnot wyjęty ze swojej oprawy. I nagle znalazłem się w ogromnej pustej przestrzeni. Daleko przed sobą widziałem grupę gwiazd, wyglądających jak diamenty w kolczyku. Zapytałem sam siebie, co by to być mogło i otrzymałem odpowiedź, że to, co widzę, to wszechświat, który właśnie opuściłem. Wywnioskowałem z tego, że byłem już nieżywy, powtarzałem więc nieustannie: „Allahu Akbar. Allahu Akbar, Allahu Akbar – Bóg jest Wszechmogący, Bóg jest Wszechmogący, Bóg jest Wszechmogący. ”
Z wielką prędkością przebyłem ogromną przestrzeń. Przed sobą widziałem teraz góry – jakby stożki świetlne, a było ich siedem, stojące jeden na drugim, połączone łańcuchem jasnego białego światła. Zbliżyłem się do pierwszego z nich i znalazłem się w środku. Wewnątrz widać było ogromny krajobraz, większy niż wszystko, co kiedykolwiek w życiu widziałem.
Zobaczyłem tam stworzenia Wszechmogącego Boga, ubrane na biało i wielbiące majestat i wielkość Wszechmogącego Boga.
Spojrzałem w górę i zobaczyłem oślepiające światło. Przed sobą widziałem rząd pań o wielkiej urodzie, ubranych w świetliste szaty. Skłaniały one głowę przede mną, tańcząc i śpiewając. Kiedy zapytałem, czego ode mnie pragną, odparły, że są moimi żonami.
Ogromnie zdumiony i zmieszany, mówiłem do siebie w myślach: „To niemożliwe, żebym ja mógł mieć żony o takiej urodzie i blasku”. Najwidoczniej widząc moje zdumienie, panie te po kolei otworzyły swoje świetlne szaty, odkrywając piersi. Zdumiony niezmiernie po raz drugi, zobaczyłem poniżej ich piersi napis: „Muhammd Subuh”.
Widocznie nie wolno mi było pozostać tam zbyt długo, bo zostałem przeniesiony dalej i zobaczyłem, że wkraczam od dołu do drugiej góry, a potem wznoszę się wyżej i wyżej, aż do szóstej góry, gdzie poczułem się całkowicie bezwładny.
W tym stanie bezsiły powtarzałem bezwiednie „Allahu Akbar, Allahu Akbar, Allahu Akbar”. Wtedy dopiero znalazłem się w siódmym stożku. Tam nie miałem innego celu i zadania, jak tylko powtarzać „Allah, Allah, Allah”. Z tego miejsca mogłem widzieć wszystko, nawet rzeczy bardzo oddalone, łącznie ze światem, który opuściłem.
Potem poczułem, jak jakiś przedmiot, który wydał mi się kluczem, wniknął w moją dłoń.
Potem z ogromną prędkością zostałem przeniesiony z tego miejsca i nagle znalazłem się w otoczeniu, w którym poczułem, jakbym powracał do swojego normalnego stanu.
Widziałem stamtąd gwiazdy migoczące daleko pode mną. Zdumiałem się, uświadamiając sobie, że nie były to gwiazdy, ale światła Semarang.
W chwilę później znalazłem się nad moim domem w Bergota Kalisari w Semarang. Ponieważ bardziej byłem przyzwyczajony do poruszania się na własnych nogach i posługiwania się własnymi palcami, chciałem odsunąć dachówki, żeby wejść przez dach, ale w tym samym momencie znalazłem się w pokoju, który służył mi do modlitwy i latihanu kejiwaan. Stałem tam więc obok zegara ściennego, który wskazywał godzinę 4.25 rano. Poszedłem prosto do łóżka i zobaczyłem tam samego siebie, leżącego z rękami złożonymi na piersiach. Na moim czole leżał okrągły przedmiot wielkości kurzego jaja, lśniący jak gwiazda poranna. Ostrożnie podszedłem i ucałowałem go – i w tym samym momencie ten ucałowany, i ja, który całowałem, obudziłem się ze snu.
Po kilku chwilach wstałem i powoli poszedłem do pokoju z zegarem. Była czwarta trzydzieści. Obmyłem się i odmówiłem modlitwę poranną.
Po modlitwie porannej odbywałem zikir, kiedy podeszła do mnie moja matka. Usłyszałem jej szept: „Co to jest? Czuję jakiś piękny zapach?!”. Po czym dodała: „Muszę ci opowiedzieć o czymś, co wydarzyło się tej nocy”. Odparłem: „Mamo, najlepiej będzie, jeżeli najpierw dokończysz swoją modlitwę, a potem opowiesz mi o swoim doświadczeniu”. Po uczynieniu tego przyszła więc i opowiedziała swoje przeżycie: „We wczesnych godzinach rannych obudziłam się i chciałam wyjść do toalety, ale zmieniłam zdanie, widząc w moim pokoju mnóstwo lamp elektrycznych. Ale kiedy przyjrzałam się im dokładniej, zorientowałam się, że nie były to lampy, lecz gwiazdy lśniące na niebie i poczułam, że i ja sama jestem na niebie. Przestraszyłam się, więc natychmiast położyłam się z powrotem i ponownie zasnęłam. Ale teraz chciałabym cię zapytać, co to wszystko znaczy ?”.
Odpowiedziałem, że wszystko, czego doświadczyła, jest czymś dobrym, ponieważ odpowiada temu, czego ja sam właśnie doświadczyłem.